Turystyka jeszcze kwalifikowana
Zgodnie z wszystkimi przewodnikami i internetami powinno się zobaczyć co najmniej:- gejzery
- wodospady, w tym słynny i wielki i wielki i słynny Gulfoss,
które to stanowią część tzw. Złotego Kręgu.
No to jedziemy i patrzymy... Kawka w miejscowości Geysir. Jak się pewnie domyślacie, miejscówa znana z gejzerów (chociaż one są prawie wszędzie na Islandii, tylko że mniejsze i mniej słynne).
Z racji tego, że to popularny Złoty Krąg, ciągną tutaj wszystkie wycieczki z Reykjaviku. Ruch jak na Gare de Lyon, więc nic przyjemnego.
No ale za oknem dymi się z ziemi, więc idziemy zobaczyć. Nie można przecież przegapić gejzerów będąc na Islandii.
No to jest. Słynny Geysir...
Trzeba sprawdzić, czy gorące... Fakt, ciepłe jest...
No to dalej, do największego z wodospadów.
Oto Gulfoss...
Znowu tłumek turystów, co nieco osłabia magię tego miejsca...Za to na miło zaskakuje nas ponownie ciekawa, surowa, acz przyjazna architektura oraz design ścieżek, platform idealnie wpisujących się w ten niezwykły, autentyczny krajobraz...
W interior
Dalej czeka nas interior i przejazd historycznym szlakiem Kjolur między dwoma lodowcami. Obecna droga F35, zamykana co roku na dłuuuuugie miesiące zimy. Mamy szczęście - została otwarta dopiero jakiś tydzień przed naszym przyjazdem.
Celujemy na nocleg na campingu w samym środku - Hveravellir.
No to w drogę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz