piątek, 12 sierpnia 2016

Twierdza Kłodzko



Czołg w twierdzy

Zdjęcie powyżej może trochę mylące, bo twierdza pochodzi z wieku XVII, a ukończona została w wieku XIX jako jedno z największych założeń obronnych i fortyfikacyjnych nowożytnej Europy.
No ale czołg też znajduje się tu nie bez powodu - w twierdzy kręcono część zdjęć do polskiego serialu wojennego wszechczasów - "Czterech pancernych i psa".
O muzeum i oprowadzaniu przez przewodnika nie będę się rozpowiadał, bo jest podobne jak w wielu miejscach w Europie i na świecie. Poza tym wiele można się dowiedzieć w przewodnikach i internecie, chociażby tutaj.




A dlaczego twierdza Kłodzko znalazła się na blogu? 


Z dwóch powodów:
1. Założenie jest w całości oryginalne, jakimś cudem niezniszczone przez żadne działania wojenne.
2. Zawiera ewenement na skalę światową - tunele (chodniki) kontrminerskie zachowane w całości.

 

I właśnie to drugie jest najbardziej ciekawe. 


Co to są chodniki kontrminerskie? 


Otóż jest to taki wynalazek sztuki fortyfikacyjnej, który polega na budowaniu podziemnych tuneli o różnej konfiguracji, wybiegających kilkaset metrów w przedpole fortecy w stronę, z której mógł atakować wróg. 
Tunele te w założeniu miały być zaminowywane i w razie potrzeby wysadzane przez obrońców twierdzy, aby niszczyć w ten sposób umocnienia, pozycje, uzbrojenie i ewentualne podkopy tworzone przez wroga oblężającego twierdzę. Taka zabawa w Dynablaster.
Te w Kłodzku wybiegają 200 m przed twierdzę i mają łączną długość 7 km! Tunele nie były nigdy użyte w warunkach bojowych, więc całość jest dostępna, z czego do zwiedzania przystosowano 1 km. Przejście z przewodnikiem w stroju z epoki (nasz był akurat w mundurze pruskim, gustownym, żółto-niebieskim) jest ciekawym przeżyciem, zwłaszcza jak zgaśnie światło. Można się wtedy poczuć, jak prawdziwy miner z tamtych czasów, który przecież miny w tunelu budować musiał w całkowitej ciemności. Nie było bowiem dobrym pomysłem podchodzenie ze światłem (czyli płomieniem) do ok. 3 ton ładunku wybuchowego składającego się w całości z czarnego prochu.
Większość tuneli w Kłodzku ma wysokość 150-160cm, niewiele - 180-190cm, a kilka - 90-100 cm. Ta najniższe to tzw. tunele nasłuchowe. Minerzy sprawdzali w nich, czy słychać przeciwnika budującego podkop pod twierdzę.
Przy okazji zwiedzania dowiedziałem się dwóch ciekawych rzeczy, w tym jednej o sobie:
1.  nie mógłbym być minerem, bo:
   a) jestem za wysoki (minerzy mieli do 160cm wzrostu, aby biegać bez pochylania się w tunelach)
   b) po 10 minutach chodzenia w tunelach pękłby mi kręgosłup, co bezpośrednio zresztą wiąże się z punktem a)
2. zawsze zastanawiało mnie i napawało głębokim zdumieniem nad nieskończoną głupotą ówczesnych generałów. Po jaką cholerę mundury wojsk z czasów napoleońskich miały takie kretyńskie, jaskrawe kolory i równie kretyńskie czapki? Zawsze wydawało mi się to mega głupotą, aby wychodzić w pole do bitwy ubranym jak pajac na paradzie, stawać w rządku i strzelać do równie idiotycznie ubranych pajaców po drugiej stronie. Po czym tamte pajace (te które nie padły po pierwszej salwie) robiły to samo. 
Ha! Otóż do czasu tylko! Po kilku salwach pole bitwy robiło się tak zadymione od palonego czarnego prochu, że nie było widać końca lufy własnego muszkietu, nie mówiąc już o reszcie oddziału. Zwłaszcza przy bezwietrznej i wilgotnej pogodzie, kiedy właściwie cały ten siwy dym słał się tuż przy ziemi. Nie było widać dosłownie nic. Poniżej namiastka:


źródło: http://www.twierdza.klodzko.pl/media/k2/items/cache/2ff2ba0051687eef5ca0459cf942940c_XL.jpg

źródło: http://s.tvp.pl/images/4/6/3/uid_4636d72eddb10152677383a3d14281081434538023107_width_700_play_0_pos_3_gs_0.jpg

No i zagadka rozwiązana. Śmieszne czapki i stroje jak z odpustu miały bardzo praktyczne zastosowanie - lepsza widoczność i orientacja dowódców wojsk podczas bitwy. Inaczej - zero kumacji kto gdzie jest i do kogo strzela. A łączności radiowej i współrzędnych geograficznych podawanych przez radio - nie było.

No to się dowiedziałem, co zresztą zmieniło trochę moje podejście do sztuki wojennej tamtych czasów o tyle, że już się z niej tak nie naśmiewam jak kiedyś. Może spojrzę teraz łaskawszym okiem na mundury legionów.

W każdym razie - miejsce oryginalne, niezbyt zaśmiecone przez budy, dmuchańce i inne przejawy radosnej kapitalistycznej twórczości. A chodniki kontrminerskie - po prostu petarda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz